Niema kobieta i niewidomy mężczyzna
Była raz niema kobieta i trwała u boku,niewidomego mężczyzny.Wiedli ciche,spokojne życie.Ona nie zanudzała go opowieściami których on nie był nawykły słuchac,on nie patrzył jej w oczy...szydząco.Związek tworzyli prawie idealny.Opowiadała mu czasem o świecie zgrabnie tajać jego mroczne zakamarki,wkładała slońce i barwy w swoje opowieści.On trzymał ja wtedy za ręke,ustami malując jej ciało...muzyką.Dom gdzieś na skraju wsi zapadłej,miedzy zmurszałą topolą adyszącą do słońca...lipą.Kładli sie w letnie dni pod jej gościnnymi konarami,niewidomy mężczyzna i niema kobieta.Lipcowe słońce leniwie promieniami zlizywało resztki rosy z mchu ktory służył im za podgłówek.Kładł on głowe swoją wtedy na jej kolanach i opowiadał jej muzykę.